Novalijka Novalijka
68
BLOG

Polski uczeń o polskiej szkole

Novalijka Novalijka Polityka Obserwuj notkę 1

Tekst jest subiektywny - jakże by inaczej? 

Dramat zaczyna się o 7.25: o tej porze dzwoni pierwszy w tym dniu dzwonek, wzywający półprzytomnych nieszczęśliwców na lekcje (klasy pierwsze i drugie), konsultacje (godziny, podczas których można zaliczyć zaległości, obowiązują dla wszystkich klas) lub fakultety (klasy trzecie). Mimo to dopiero o 8.10 robi się tłok w szatni, gdzie na dziesięciu metrach kwadratowych przed ladą tłoczą się desperaci, chcący powiesić swoje kurtki. Ci rozsądniejsi przetrzymają nakrycia w torbach i przyjdą za godzinę, na następnej przerwie.

Sale są różne, ale najgorzej jest zawsze w podziemiach. Szkoła mieści się w budynku poniemieckiego szpitala (przez jakiś czas psychiatrycznego), więc to właśnie tam znajdują się prosektoria i magazyny, zaadaptowane na klasy. Nie ważne, grudzień czy czerwiec, tam zawsze trzeba mieć gruby sweter, bo stare kaloryfery nie dają zbyt wiele ciepła.

W szkole niemal zawsze jest zimno: najlepiej jest na drugim i trzecim piętrze, jednak wszędzie okna są nieszczelne. Co roku znajdują się ważniejsze wydatki, niż ich wymiana, zaś konserwator zabytków macha palcem i każe szkole kupić droższe, bo drewniane okna. Dbałość o zabytek ważniejsza od dbałości o ucznia.

Nauczyciele... Lepsi i gorsi, epatyczniejsi i skrajnie antypatyczni. Chociaż jako zahartowana w bojach maturzystka na podstawie własnych przeżyć mogę napisać książkę o przykładowym tytule 101 sposobów, żeby zgnoić ucznia. Od tego, czy w grudniu matematyczka nie rzuci mi pod nogi kolejnej kłody tylko dlatego, że jestem uczciwa na sprawdzianach, zależy, czy od stycznia zasilę szeregi jakiejś prywatnej szkoły. 

Matura... Jest koniec listopada, a zaczynają się próby samobójcze, zamknięcia w szpitalu na Mącznej (psychuszka) i coraz większe zyski dilerów. Wszyscy jesteśmy przemęczeni, do czego nie przyznajemy się nawet sami sobie, a nasze otoczenie tylko nakręca chorą atmosferę. W przyszłym tygodniu mam 5 próbnych egzaminów pisemnych, od części z nich zależą moje semestralne oceny. Nie robię więc prawie nic innego, jak tylko się uczę. Zaczynam łapać się na tym, że budzę się o 3 w nocy i, nie mogąc już zasnąć, nadal się uczę. 

Nic więc dziwnego, że kiedy słyszę jak "Solidarność" chce się z nami solidaryzować i apeluje do MEN o pokazanie nam próbnych arkuszy z matematyki, wzbiera mi w gardle dziwny, histeryczny śmiech.

Novalijka
O mnie Novalijka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka