Novalijka Novalijka
78
BLOG

Napoleon wiecznie żywy

Novalijka Novalijka Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Kolega po blogerskim fachu, Psalm68, od pewnego czasu publikuje cykl o Tradycji Napoleońskiej Legendy w Hymnie Narodowym  (pisownia oryginalna). Dla mnie to świetny pretekst, żeby znowu ruszyć temat bonapartyzmu, bo ja Napoleona akurat bardzo lubię, a że moje lubienie oznacza, że widzę dobre i złe strony, to mogę sobie o nim popisać bez naruszania historycznego kanonu.

W naszym polskim hymnie narodowym pojawia się strofka "dał nam przykład Bonaparte jak zwyciężać mamy", najlepszy przykład na ponadczasowość propagandy. Bo umieszczenie w pieśni patriotycznej Cesarza Francji to akt czysto propagandowy, skazujący nas na wdzięczność wobec miłościwego Słońca Austerlitz, który to raczył użyć Legionów Polskich w swoich gierkach i Księstwa Warszawskiego w swojej wschodnioeuropejskiej polityce.

A prawda i tak pozostaje taka, że Jego Cesarska Mość Napoleon I Bonaparte miał Polaków bardzo głęboko w swojej cesarskiej rzyci. Ale o tym doskonale wiecie, bo wszak znacie historię pewnie jeszcze lepiej, niż ja (inaczej nie dotrwalibyście do tego momentu w tej notce, swoją drogą, jak wy znosicie mój okropnie gawędziarski styl?), więc rozwodzić się nad tym nie będę, bo nie ma takiej potrzeby.

Nie wiem, jakie powiązania widzi Psalm68 między Napoleonem a polskimi wojskami w Iraku, ale nie myślę aż tak abstracyjnie, aby szukać w tym sensu. I z powstaniem w getcie warszawskim. I z powstaniem warszawskim. I z latami 1989-2009. I tragedią w Smoleńsku. Ale ja tak ogółem nie rozumiem jego toku myślenia, dlatego ta notka nie polemizuje ze wspomnianym blogerem. Nie mam w zwyczaju polemizować z tym, co umiem podsumować jednym, nieparlamentarnym dość słowem.

Prawda jest taka, że Napoleon jest jak Lenin - wiecznie żywy. Jakiś czas temu ucięłam sobie w bibliotece, przy napoleońskiej półeczce (no dobra, oficjalnie to półeczka historii Francji, ale wiecie, to tylko teoretyczna nazwa) rozmowę z miłym starszym panem, rozmiłowanym w Bonapartem. Wspominał, że jeździ z synem i wnukiem między innymi do Belgii, kiedy organizowane są rekonstrukcje bitew napoleońskich. Zazdroszczę takiego dziadka! 

No w każdym bądź razie, dogrzebałam się do interesującej książki - autor nazywa się Edward Radziński (i jeśli mnie pamięć nie myli, pisał też coś o Rasputinie), a sama książka "Napoleon. Życie po śmierci". Nie wiem, ile w niej jest faktów, a ile wyobraźni autora, jednak moja napoleońska dusza cieszy się i raduje. Nie przeszkadza mi to też podchodzić do Napoleona z dystansem, bo świętym wcale nie był... ale to materiał na inny wpis, wiecie?
 

Do diabła, nie wiem, o czym jest ta notka!

Novalijka
O mnie Novalijka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura