To, że podręczniki do historii omijają temat Holokaustu szerokim łukiem, głównie z powodu okrojonych godzin nauczania, wiemy wszyscy. A jak nie wiedzieliście, to już wiecie - w podstawówce tematu Zagłady praktycznie nie ma, w gimnazjum też, w szkołach ponadgimnazjalnych mówi się o Endlösung gdzieś pomiędzy anszlusem Austrii a lądowaniem w Normandii (i to wszystko w ciągu jednej godziny lekcyjnej).
Wpadła mi w Książnicy Pomorskiej w łapy książka. Jakiś kretyn nie załapał, że literka S nie jest koło literki Ł i wsadził "Holokaust. Zrozumieć dlaczego" Roberta Szuchty i Piotra Trojańskiego gdzieś koło Łysiaka. Jako dobra użytkowniczka biblioteki wyszarpnęłam tom, chcąc go odłożyć na miejsce. Ale nie odłożyłam. Przejrzałam, stwierdziłam że może być ciekawe i dorzuciłam na szczyt kupki, zakrywając tym samym "Strach" Grossa.
W domu otworzyłam książkę i stwierdziłam, że było jej nie brać. To "książka pomocnicza do nauczania historii". Przeczytawszy to oznaczenie, byłam przygotowana na nędznie podaną papkę złożoną z truizmów, tabelek z danymi statystycznymi i starannie dobranymi informacjami (żeby młodych umysłów przypadkiem nie skazić wiadomościami o pogromach i antysemityzmie powojennym).
Słuchajcie, pierwszy raz w życiu tak przyjemnie się rozczarowałam.
Dobra, są dane statystyczne, mapki,przypisy i nawet chronologia, bo co to by był za podręcznik, który by tego nie miał. Ale są też relacje świadków, zdjęcia, cytaty (między innymi z Ustaw norymberskich i Mein Kampf). Są końcowe ustalenia śledztwa w sprawie zabójstw w Jedwabnem. Są informacje i zdjęcia z pogromu kieleckiego. Są wpływy i skutki neonazizmu, historie tragicznych powrotów Żydów do Polski, autentyczne plakaty propagandowe i karykatury. Słuchajcie, jest nawet opis wiary judaistycznej, zwyczajów, pełna historia narodu żydowskiego, ale i rozwój antysemityzmu w przekroju wieków.
To po prostu książka z rodzaju must-read. Nie ważne, czy się jest robotnikiem na budowie, profesorem czy uczniem liceum. Kompetentne opracowanie przerażającego zjawiska, podane w formie na tyle emocjonalnej i niepodręcznikowej, że przeczytanie nie powinno sprawić nikomu problemów.
PS. Panie Janke! Pan sprawdzi, czy się kolegom administratorom kabelki w mózgach nie przepaliły, albo jakiś guziczek w rodzaju "ban them all" nie wcisnął przypadkiem, co? Bo te 15 stron listy użytkowników zbanowanych + Wodzianna i Karnigore na tej liście, to jest ciężkie przegięcie. I trąci to piwnicą.
