Kochani Administratorzy.
Ja Was lubię, tak z zasady. Nigdy z Wami większych problemów nie miałam, a jedyne, z czym się z Waszej strony spotkałam, a co mogę potępić, to błędy językowe w Waszych komunikatach i notkach. W czasach Piwnicy przesadziliście, więc wydało mi się słuszne zejście do podziemia. Potem się jednak opamiętaliście i znowu wszystko było w porządku (choć nie wątpię, że ta wiejąca intelektualną pustką SG miała w tym jakiś udział).
Teraz sobie przeglądam listę zbanowanych i mnie wściekłość ogarnia. Wodzianna, Karnigore, Łażący - na miłość boską, nawet Edmund Dantes, który potrafi być wkurzający, ale intelektu nie sposób mu odmówić. Przy nazwisku Michała Stanisława de Zieleśkiewicza trafił mnie szlag i przestałam Was lubić już do końca.
Ja wiem, że to jest platforma prywatna. Ale Wy dzięki NAM zarabiacie, remember? Wszyscy wymienieni przeze mnie blogerzy mieli naprawdę dużą klikalność, a więc na NICH zarabialiście więcej, niż np. na takiej Novalijce (która też na kiepską klikalność nie narzeka). Komu Wy próbujecie zaszkodzić - nam, zbiorowości blogerów, którzy w podskokach mogą zabrać zabawki i przenieść się do piaskownicy bloggera, onetu czy bloxa, a może sobie, którzy przecież na nas zarabiacie spore pieniądze?
Opamiętajcie się, do przypłotnicy i jej syfilisu! Wolałabym nie musieć kopiować wszystkich moich notek i dać na sobie zarobić komuś innemu.
