Łazi tu taki Nathanel i twierdzi, że Novalijka to "doświadczony politruk piszący pod przebraniem usmarkanej maturzystki" (źródło). Co gorsza - on chyba na serio tak myśli! Więc wyjaśniam.
Novalijka to osoba niespełna dziewiętnastoletnia (jeszcze tylko ciutek ciutek do ostatnich 'nastoletnich' urodzin, ech!), usmarkana jedynie z powodu alergii na pyłki traw. Młodsza redaktorka w kwartalniku QFANT, publikująca pod własnym nazwiskiem. Ani politrukiem, ani tym bardziej doświadczonym politrukiem nie jest, bo na studia dopiero się wybiera, a działalność w jakiejkolwiek partii politycznej jest jej wstrętna.
Ech, dobra. I tak widzę, że nie dotrze.
Jeśli ktoś naprawdę zamierza twierdzić, że nie jestem osobą, za którą się podaję - zapraszam do Szczecina, umówimy się przez pocztę wewnętrzną, chętnie się z takim blogerem/komentatorem spotkam i nawet pójdę na kawę. Prawdopodobnie będzie mnie można zobaczyć w Warszawie, w lipcu podczas konwentu Avangarda. No, a jeśli komisja rekrutacyjna pozwoli, to i mieszkańcy Wrocławia nie będą się od października musieli ruszać poza miasto, żeby się przekonać, że ja to rzeczywiście ja.
Dotarło?
A, skoro już przy wyjaśnieniach jesteśmy - kochany Ksymenesie, wyobraź sobie, że żeby zarobić u mnie bana, nie trzeba być PiSowcem. Na niezbyt obszernej liście użytkowników, którzy mają zakaz komentowania na moim blogu, znajdują się tro...osoby o naprawdę różnych poglądach politycznych. Tak, z PO i lewicy też, piszę przecież, że różnych...
Pewnie i tak nie dotarło. Trudno, przynajmniej próbowałam!
